Wnuk rolnika z Lasku jednym
z polskich bohaterów Bitwy o Anglię (Z okazji 75.rocznicy
wydarzeń)
O w/o
(Warrant Officer) Bolesławie Czerwińskim (1921-2000),
uczestniku bitwy o Anglię, wnuku rolnika z Lasku, niestety,
wiemy bardzo niewiele. On sam zrobił wszystko, by w Polsce na
długo o nim zapomniano… Z okazji przypadającej właśnie
75. rocznicy rozpoczęcia Bitwy o Anglię, w której istotną rolę
odegrali polscy lotnicy, warto, choć szkicowo, przedstawić jego
postać naszym czytelnikom. Zabudowania dawnego gospodarstwa
rodziny Czerwińskich (Andrzeja Czerwińskiego, dziadka naszego
bohatera), nadal istnieją przy dzisiejszej ul. Sobieskiego
w Luboniu. To tutaj, w Lasku, urodził się jego ojciec, również
Bolesław, któremu w młodości, podczas I wojny światowej,
przyszło walczyć w pruskiej armii, pod Verdun. Bolesław-junior,
nie nadawał się na rolnika, choć jego rodzice byli właścicielami
dużego gospodarstwa w pobliskim Puszczykowie. Od wczesnej
młodości marzył o lataniu i zrobił wszystko, by swoje marzenie
zrealizować. Tuż przed wybuchem II wojny światowej
znalazł się w szkole lotniczej w Dęblinie. Nie wiadomo
dokładnie, jakimi drogami dotarł do Anglii. Wiadomo za to, iż
od września 1943 aż do kwietnia
1945 roku latał w polskim Dywizjonie Myśliwskim 315
„Dęblińskim”, na samolotach typu „Mustang” (Na
zdjęciach Bolesław Czerwiński w samolocie
bojowym).
Polscy lotnicy skutecznie mścili się na Niemcach za wrzesień
1939 r. walcząc nad Anglią. Piloci myśliwców robili to
z bezprzykładnym męstwem.
O walkach
dywizjonu 315, do którego Bolesław Czerwiński otrzymał swój
przydział bojowy, wiele mówi poniższy fragment
publikacji „DĘBLINIACY Z KODEM „PK", autorstwa Wacława Króla.
Cytuję:(…) „21. 02.
1944 r. dywizjon 315 (12 Mustangów) wziął udział w ugrupowaniu
skrzydła w locie na „Rodeo - ranger nr 416" w rejonie
Osnabrück- Salzwedel, na terenie Niemiec. Zadanie: niszczenie
celów naziemnych z broni maszynowej; bomb nie zabrano.
Dywizjonem dowodził s/ldr T. ANDERSZ, a w zespole pilotów
polecieli: f/lt E. MALCZEWSKI, f/lt S. BLOK, f/o E. SCOTT, f/o
T. HACZKIEWICZ, p/o J. BOROWCZYK, f/sgt J. DONOCIK, sgt
T. KOSTUCH, w/o T. SŁOŃ, f/sgt M. CEMPEL, sgt M. ANKIEWICZ
i w/o B. CZERWIŃSKI. Start skrzydła odbył się o godzinie 14.30,
całość prowadził s/ldr ŻULIKOWSKI na czele swojego
dywizjonu 306, jako drugi leciał 315 i na końcu 309 z dowódcą s/ldr GŁOWACKIM.
Dolot do rejonu przeznaczenia odbył się bez przeszkód na
wysokości 15 tysięcy stóp, nad Niemcami dywizjony obniżyły
wysokość do 5 tysięcy stóp. Na wschód od Salzwedel dywizjon 306
ostrzelał pociąg towarowy, a s/ldr ŻULIKOWSKI strącił
napotkanego tam samotnego Focke Wulfa, zaś f/lt TRONCZYŃSKI
Do-217. W trakcie dalszej penetracji rejonu dywizjony
zaatakowały dwa pociągi załadowane sprzętem wojennym
i wypełnione wojskiem, a następnie wzniosły się na wysokość
12 tysięcy stóp zgodnie z zaleceniem stanowiska dowodzenia,
informującym o obecności nieprzyjacielskich myśliwców. W rejonie
nad Osnabrück doszło do walki z ugrupowaniem ok. 40 FW-190.
Z lotu nie powrócili: f/sgt DONOCIK, zginął w walce”…
Dopiero po roku służby w dywizjonie, 7 grudnia 1944 roku,
chorąży Bolesław Czerwiński (wg angielskiej nomenklatury
wojskowej w/o) zanotował swój prawdziwy sukces bojowy.
W bezpośredniej walce zestrzelił samolot wroga (Me 109,
niedaleko Gossen). Do końca wojny na jego myśliwskim koncie
zapisano jeszcze uszkodzenie samolotu przeciwnika (Fw 190,dnia
21. 02. 1945 r.)…
W tym miejscu na długo ślad po nim się urywa. W/O Bolesław
Czerwiński po zakończeniu wojny nie powrócił do kraju. Według
oficjalnej wersji, którą w Polsce podawano do wiadomości, miał
zginąć w walce. Z najbliższej rodziny tylko matka wiedziała, że
żyje, że osiedlił się
w Wielkiej Brytanii
i w cywilu też jest pilotem… Do Polski przyjechał po wielu
latach, jako emeryt, w odwiedziny. Zmarł 02. 03. 2000 r.,
został pochowany w Melton
Mowbray w Leicester.
Opr. I. S. (Na
podstawie
Polish
Squadrons Remembered i archiwum rodzinnego)
|